Autonomia na fali. Lekcja przywództwa od kapitana okrętu podwodnego.
Drogi Szefie, Prezesie, Kierowniku, zapraszam Cię na rejs okrętem podwodnym. Podczas tej podróży dowiesz się jak jego Kapitan przekształcił załogę mającą najgorsze wyniki operacyjne i słabe zaangażowanie na absolutnego lidera w amerykańskiej marynarce wojennej. Przeczytasz o tym:
- co było kluczem do sukcesu?
- dlaczego marynarz wykonał rozkaz wiedząc, że nie ma on sensu?
- kto powinien mieć władzę, aby zespól skutecznie realizował zamierzone cele?
Ta opowieść zmusza do zastanowienia się nad sposobem zarządzania zespołami również w realiach biznesowych. Mam nadzieje, że znajdą się Czytelnicy, dla których ta historia będzie inspiracją do wprowadzenia u siebie zmian w podejściu do liderowania ludziom.
Spis treści
Niechlubna USS Santa Fe
W 1998 roku kapitan Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, David Marquet, dostał zadanie dowodzenia okrętem podwodnym USS Santa Fe. Kapitan nie był zadowolony z tego faktu, bo rok czasu przygotowywał się do objęcia dowodzenia innym statkiem, ale przełożeni zmienili zdanie w ostatnim momencie. Santa Fe był okrętem wielozadaniowym, napędzanym energią jądrową o wartości 2 miliardów dolarów. Jego długość można porównać do blisko 7 autobusów przegubowych z rodziny Solaris Urbino. 😉 Służyło na nim 135 osób. W momencie objęcia dowodzenia, jednostka nie cieszyła się najlepszą reputacją – była uważana za jedną z najgorszych w marynarce amerykańskiej, z niską wydajnością i wysoką rotacją załogi. Poziom zaangażowania i morale były na mizernym poziomie. Poprzedni Kapitan zrezygnował ze swojej funkcji blisko rok przed wygaśnięciem jego kontraktu. Mimo to, Marquet musiał zaakceptować ten rozkaz i rozpocząć swoją misję na USS Santa Fe.
„Dobre rozkazy" = „dobre zarządzanie"
Przed objęciem dowodzenia okrętem Santa Fe, David Marquet pracował na różnych stanowiskach w marynarce wojennej. To pozwoliło mu zrozumieć wiele różnych aspektów działania okrętów podwodnych oraz wyzwania związane z nimi. Miał doświadczenie jako oficer techniczny, oficer ds. operacji podwodnych i dowódca innych okrętów. Jego autorytet opierał się na bogatym doświadczeniu więc kiedy objął dowodzenie, ludzie automatycznie wykonywali jego rozkazy. Kapitan wychodził z założenia, że „dobre rozkazy” to „dobre zarządzanie”. Do pewnego momentu wszystko szło zgodnie z planem.
Naprzód dwie trzecie i ...
Pewnego dnia kapitan Marquet zdecydował się przeprowadzić ćwiczenie sprawdzające jak jego załoga poradzi sobie pod dużą presją w trudnej sytuacji. Postanowił zasymulować awarię reaktora na statku, dlatego wydał rozkaz jego wyłączenia. Załoga wykonała polecenie, przełączając się na silnik elektryczny. Ta operacja spowodowała, że okręt zaczął płynąć wolniej. Następnie poprosił nawigatora o ustawienie silnika na „naprzód dwie trzecie” (maksymalnej mocy), co miało przywrócić większą prędkość okrętu. Nawigator potwierdził przyjęcie informacji i krzyknął do sternika „naprzód dwie trzecie”. Statek jednak nie zwiększył prędkości, jak się spodziewał kapitan, lecz płynął z taką samą prędkością. Marquet zwrócił się do młodego marynarza-sternika: „Jaki jest problem?”. Podwładny odpowiedział: „Sir, tu (na tego typu okrętach) nie ma ustawień na dwie trzecie”. Kapitan zapytał nawigatora, czy wiedział, że ten silnik nie ma takiej opcji. Nawigator odpowiedział, że tak. Kapitana zamurowało. „Jeśli wiedziałeś, to dlaczego wydałeś taki rozkaz?”. Na co nawigator odpowiedział: „Bo Pan mi kazał”. (1)
Przekaż władzę w dół organizacji
Marquet zrozumiał, że jego załoga była świetnie wyszkolona w wykonywaniu poleceń, bez żadnego pytania czy kwestionowania. Marynarzom przez lata wpajano, że muszą być posłuszni swoim przełożonym. Mimo swojego dużego doświadczenia na morzu i wielu godzin spędzonych nad książkami, kapitan się pomylił. Na szczęście tylko w warunkach symulowanych. Po tym wydarzeniu powiedział: „Ci na szczycie mają całą władzę, ale nie mają żadnych informacji. Ci na dole mają wszystkie informacje, ale nie mają żadnej władzy. Dopiero gdy Ci, którzy są pozbawieni informacji, zrzekną się swojej władzy, organizacja będzie funkcjonować lepiej, płynniej i szybciej oraz w pełni wykorzysta swój potencjał”. Marquet zdał sobie sprawę, że jeśli chce dobrze dowodzić, musi zaufać swoim ludziom najniższej rangi
Autonomia zespołu
W zarządzaniu przedsiębiorstwami jest podobnie. Trudność kontrolowania organizacji rośnie wraz z jej wielkością. Im większa firma, tym ciężej ją kontrolować. Jeśli lider nie ufa swoim pracownikom i nie daje im autonomii w podejmowaniu decyzji, prowadzenie takiej organizacji staje się trudne. Ludzie na niższych szczeblach muszą myśleć samodzielnie, a nie tylko ślepo wykonywać polecenia. Każdy pracownik, niezależnie od tego, na jakim jest szczeblu w strukturze firmy, powinien rozumieć, co robi, dlaczego to robi i jakie mogą być konsekwencje jego działań. Niestety, nie zawsze jest to takie ewidentne w praktyce.
Oczywiście, nie chodzi o to, aby naczelne kierownictwo czy nawet zwierzchnik bezpośredni przekazał całą kontrolę nad podejmowaniem decyzji osobom na niższych szczeblach hierarchii. Chodzi raczej o to, aby dać większą autonomię w podejmowaniu decyzji osobom, które są najbliżej występujących problemów. Autonomię trzeba jednak dozować i dostosowywać w odpowiedni sposób w zależności od doświadczenia pracowników i pełnego rozumienia wykonywanych zadań. Dlatego lider powinien zapewnić swoim ludziom odpowiednie szkolenia, uczyć ich jak najwięcej podczas codziennych obowiązków i upewniać się, że jego ludzie rozumieją co robią.
Efekty pracy Kapitana Marquet
Kapitan Marquet zaczął traktować załogę jak liderów, a nie jak podwładnych. Zwiększył poziom zaufania i odpowiedzialności wśród swoich ludzi. Dążył do tego, aby każdy czuł się jak lider, wnosząc swój wkład w lepsze funkcjonowanie okrętu i pracując zgodnie z panującymi wartościami. Nie musiało upłynąć wiele czasu, jak morale wśród załogi drastycznie się poprawiły. Wzrost podejmowania decyzji wśród jego pracowników naturalnie przełożył się na wyższe wskaźniki zaangażowania, motywacji i inicjatywy. Santa Fe pod dowództwem Marquet stała się jednostką numer jeden osiągając najwyższe parametry operacyjne.
Życzę Ci Drogi Szefie, abyś Ty również stał się Kapitanem Davidem Marquet na swoim okręcie z najlepszymi wynikami zaangażowania, motywacji i inicjatywy wśród swojej załogi.
Bibliografia:
Wikipedia Dawid Marquet, USS Santa Fe (SSN -763)
- Obraz 8photo na Freepik
Będzie mi miło gdy zostawisz tutaj swój komentarz.
Spodobał Ci sie ten wpis ? Udostępnij go !